poniedziałek, 11 lutego 2013

Kulturalny styczeń. (1)


Przykładem innych blogerek chciałabym dzielić się z Wami moimi przemyśleniami co do książek, filmów, seriali i muzyki. Muszcie wiedzieć, że jestem kompletną maniaczką literatury, kina oraz teatru i najchętniej poświęciłabym każdą wolną (zajęte też mi się zdarza!) chwilę na ulubione rozrywki. Sama  bardzo lubię czytać takie wpisy i mam nadzieję, że Wy też ;)

FILMY


Co roku mam zwyczaj, że zaraz po nominacjach do Oskarów zabieram się do oglądania tych światowych "arcydzieł". W tym roku na pierwszy ogień poszedł Lincoln w reż. Spielberga. Szczerze mówiąc, naprawdę nie wiem dlaczego ten film jest nominowany w tylu kategoriach. Faktycznie, główna rola Daniela Day-Lewisa jest ponad przeciętna, zdjęcia w wykonaniu naszego rodaka Janusza Kamińskiego również, ale sam film koszmarnie mnie znudził. Być może dlatego, że nigdy nie fascynowała mnie krótka i mało ciekawa historia Stanów Zjednoczonych, a Lincol ma typowy pompatyczno-patriotyczny wydźwięk. Niezrażona tym niezbyt pomyślnym początkiem wybrałam się do kina na Nędzników w reż. Toma Hoopera (Jak zostać królem). Po seansie wyszłam kompletnie oczarowana. Lubię musicale, ale nie myślałam, że odgrzewana klasyka w stylu Hollywood wyjdzie tak dobrze. Les Miserables to film, który ogląda się z orgromną przyjemnością. Niebawem wybieram się obejrzeć kolejny oscarowy film - Pamiętnik pozytywnego myślenia.

W tym miesiącu oglądnęłam również wzruszające Pół na pół. Wybrałam ten film głównie na rolę jednego z moich ulubionych aktorów od czasu 500 dni miłości - Josepha Gordona-Levitta. Gra tam chłopaka chorego na raka. Mimo trudnej tematyki filmu wiele razy uśmiechałam się, oglądając go. Wczoraj wieczorem w TVP leciała bardzo miła dla oka komedia romantyczna Do diabła z miłością. Warto ją obejrzeć ze względu na aktorstwo Rene Zellweger i Ewana McGregora. Lubię nietypowe historie miłosne, a Do diabła z miłością rozgrywa się w cukierkowych latach -60 ubiegłego wieku. 

Długi czas byłam mocno uprzedzona do naszego rodzimego kina. Kojarzyło mi się z tandetą i miernym aktorstem. Miałam wrażenie, że nie potrafimy kręcić innych filmów niż historyczne. Jednak mój pogląd zaczął się diametralnie zmieniać. Przede wszystkim dzięki pokoleniu młodych, zdolnych aktorów. Yuma może i nie okazała się wybitna, ale była dla mnie kolejnym miłym zaskoczeniem. Bardzo podoba mi się rola Jakuba Gierszała i mam nadzieję, że będzie można go oglądać i w kinie, i teatrze coraz częściej. Skubany ma talent do trudnych ról i kolana mi miękną jak widzę to smutne spojrzenie w stylu Jamesa Deana. Bardzo żałuję, że nie zdąrzyłam się wybrać na Hamleta do krakowskiego PWST gdzie grał główną rolę. Jeszcze dziś wybieram się do kina na Nieulotne i mocno trzymam kciuki za dalszą karierę Kuby.

Czy on nie przypomina młodego Leonardo DiCaprio ? :D


KSIĄŻKI


W styczniu dzięki feriom i chorobie miałam dość dużo czasu do nadrobienia zaległości literackich. Przeczytałam poleconą mi przez moją panią od historii Marie i Magdalene Magdaleny Samozwaniec. Znana polska satryczka z ogromnym humorem opisuje dzieciństwo, życie w Krakowie na początku XX wieku, artystyczny światek, pierwsze miłości i rozterki swoje oraz siostry, słynnej poetki Marii Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej. Książkę czyta się świetnie i polecam ją zwłaszcza osobom szerzej zainteresowanym historią i sztuką. Za namową mamy przeczytałam Ostatnią piosenkę Nicolasa Sparksa, autora powieści Pamiętnik (kto nie pamięta cudownego Ryana Goslinga w ekranizacji!) oraz Wciąż ją kocham. O ile książkę, typowy romans dla nastolatek z dramatycznymi przeżyciami głównej bohaterki czyta się w miarę dobrze, to adaptację filmową z Miley Cyrus ogląda się koszmarnie. Nie wiem czy mam coś z głową, ale po prostu nie mogę znieść tej aktoreczki. Nie rozumiem też kompletnie fenomenu 50 odcieni szarości E. L. James. Piędziesiąt twarzy Greya doczytałam do końca, bo nie mam zwyczaju przerywać lektury jak już zacznę, ale nie widzę w tej książce nic ciekawego. Postacie są płytkie, fabuła przewidywalna, a główna bohaterka niesamowicie irytująca. Bardziej infantylnej postaci wymyślić się chyba nie da, a poza tym ta jej wewnętrzna bogini ... Brrr!

Niebawem HBO puszcza kolejny sezon mojego ukochanego serialu Rodzina Borgów. Nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie przeczytała powieści Mario Puzo (autor Ojca Chrzestnego), na której podstawie ów serial powstał. Borgiowie ukazani są tam jako pierwsza rodzina mafijna. Bez skrupułów snują intrygi, mordują i uwodzą, a wszystko to na tle pięknych, renesansowych Włoch. Naprawdę polecam!


Na koniec zdjęcie widoku, który jeszcze niedawno roztaczał się z moich okien. Teraz niestety już wszystko potopniało. 


19 komentarzy:

  1. Też mam tendencje do oglądania filmów, które nominują. Do diabła z miłością - świetny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam wczoraj pamiętnik pozytywnego myślenia i zgadzam się z opinią krytyków jest to satyryczna komedia i przejaskrawienie pewnych chorób psychicznych chociaż może dlatego tak to odebrałam bo jednak na co dzień nie mam do czynienia z powżnymi chorobami psychicznymi. Koniec dosyć banalny jak taka typowa komedia romantyczna aczkolwiek film się całkiem nieźle ogląda chociaż jeśli już to duża zasługa aktorów i oni zasługują na nominacje. Sam film jakoś nie jest wybitny. Nędzników obejrzałam i zdecydowanie mój faworyt ;) Chociaż nie jestem aż taką fanką gatunku i jednak wolałabym aby jednak te kwestie, które mogą były mówione a tak to nie mam nic do zarzucenia. Hmmm...Gierszala oglądałam w Wszystko co kocham i tam zwrócił moją uwagę, później była Sala samobójców a teraz chyba Yumę obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamietnik pozytywnego myślenia chciałabym zobaczyć przede wszystkim ze względu na rolę Jennifer Lawrence. Taka młoda, a jej kariera mknie z szybkością błyskawicy. ;)

      Usuń
  3. Wstyd się przyznać, ale nie oglądałam żadnego z filmów ani nie czytałam żadnej z tych książek :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nędzników i Yumę mam zamiar obejrzeć na dniach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o Grey'a i tą szalejącą boginię to poziom mojej irytacji, za każdym razem jak czytałam o jej tańcu i podskokach, sięgał zenitu. Ogólnie książka napisana kiepsko, mój kolega na studiach inżynierskich pisał lepsze powieści erotyczne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajny post! uwielbiam czytać właśnie takie- zwłaszcza o lekturach!
    właśnie czytam "Grzechy rodu Borgiów" i jestem bardzo zaskoczona, bo myślałam, że to właśnie ta książka była inspiracją do serialu... muszę przeczytać tę, o której piszesz: ciekawa jestem czym różnią się te historie! słyszałaś może o mojej wersji losów Borgiów?

    PS Daj mi, proszę, znać jak odpowiesz na komentarz! Będę bardzo wdzięczna :) jestem książko-maniaczką ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Grzechy Rodu Borgiów" napisała Sarah Bower ;)

      Usuń
    2. Rodziną Borgów pasjonuję się od dawna, ale czytałam tylko literacką wersję Mario Puzo. Słyszałam od koleżanki o "Grzechu Rodu Borgiów" i pewnie niebawem się za tą książkę zabiorę ;)

      Usuń
    3. nic tylko zostaje mi przeczytać wersję Mario Puzo! :)
      Perypetie rodu Borgiów naprawdę wciągają.

      Też będę do Ciebie wpadać regularnie ;)
      Pozdrawiam i dziękuję za odpowiedź.

      Usuń
  7. Uwielbiam " Ostatnią piosenkę " :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytalam "Ostatnia piosenke" i faktycznie to dla takich gimnazjalistek ksiazka, Hannah Montanah tez nie denerwowala w filmie:) I co do "50 twarzy Greya" mam takie same wrazenia. Podobno Greya ma w filmie zagrac Ryan Gosling nie wiem czy wiesz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja słyszałam o Aleksandrze Skarsgardzie, ale mam nadzieję, że żaden z nich ostatecznie nie zagra. Ciekawi mnie też kto pójdzie na pornol do kina :D

      Usuń
  9. Les miserables chetnie w koncu obejrze:) chociaz opinie na jego temat sa dosyc sprzeczne:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam Marię i Magdalenę, bardzo dobrze wspominam tą książkę, lubię historie o życiu w tamtych czasach...
    A jeśli chodzi o filmy, to ostatnio mam bardzo duże zaległości, prawie niczego nie widziałam z nowszych pozycji...

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz bardzo mnie cieszy. Dziękuję ;)

Jeżeli zostawiłeś po sobie ślad, to na pewno Cię odwiedzę.